Ostatnio trochę mnie nie ma,za co przepraszam. Niespodziewanie miałam więcej pracy,tak więc ostatnie dni mijają mi na szybkich obrotach,często i nawet za szybkich i mimo,że duchem czuje się na dwudziestolatkę to ciałem zdecydowanie bardziej mi ku pięćdziesiątki,lub przynajmniej koło czterdziestki. Na zmianę biegam z pracy do domu i zajmuję się wiosennymi porządkami,mam straszną manię wyrzucania wszystkiego co MOIM zdaniem już się nie przyda lub nie nadaje do użytku,a póki co zaczynamy kolejny remont kuchni,którego zacząć nie możemy bo zawsze brakuje czasu,zdecydowanie doba powinna trwać dłużej. W piątek z Rzeszowa do rodzinnych Starachowic przyjechała moja kochana Justynka i nareszcie nas odwiedziła,dzień spędziłyśmy bardzo miło, wspólnie objadaliśmy się moją ulubioną kawą mrożoną z bitą śmietaną,muffinami z czekoladowymi cukierkami,rosołkiem i obiadem zrobionym przez mojego męża czyli dewolaje z ziemniaczkami które wychodzą mu iście królewsko. Potem wyszłyśmy na spacer po mieście i oczywiście shopping, ale niestety,że nam te dziesięć wspólnych godzin szybko zleciało to mieliśmy mało czasu,najwięcej poświęciliśmy go w nowym sklepie w którym jeszcze nie byliśmy czyli Sinsay,ceny mają śmiesznie niskie,a jakość produktów jak na cenę jednak mnie zadziwiła. Zapraszam na ich fan page : klik.
Na zakończenie dnia skusiłyśmy się na lody,ja na moje ulubione waniliowe z karmelem i polewą toffi. A później tak wyszło,że razem czekałyśmy na autobus powrotny każda jednak w inną stronę.
Tak więc dziękuję kochana za ten dzień :*** jak zwykle był najlepszy i nie zapomniany :)
Od lewej Justynka : szkatulka-ziuzia21.blogspot.com i ja :)
Mój mały skarb z zabawką od cioci :
I moje kochanie z wypadu na plac zabaw ten Jego uśmiech :)
Od Justynki dostałam żel do mycia twarzy a po prawej moje ukochane ostatnio perfumy z Avonu które sobie zamówiłam korzystając ostatnio z promocji i zamiast koło 70zł dałam ok.50zł.
Zapach tych perfum urzekł mnie za pierwszym razem u Justynki,oczywiście te o których marze i które są moim iście królewskim zapachem pożądania czyli Shalimar Parfum Initial : klik - recezja :) nadal pozostają w dziale "marzenia dalsze" więc na chwilę obecną City Rush jest ulubionym z tych które mam :)
W pepco zakupiłam koszulkę dla mojego małego skarbka a w Sinsay dla siebie :
Od Justynki dostałam żel do mycia twarzy a po prawej moje ukochane ostatnio perfumy z Avonu które sobie zamówiłam korzystając ostatnio z promocji i zamiast koło 70zł dałam ok.50zł.
Zapach tych perfum urzekł mnie za pierwszym razem u Justynki,oczywiście te o których marze i które są moim iście królewskim zapachem pożądania czyli Shalimar Parfum Initial : klik - recezja :) nadal pozostają w dziale "marzenia dalsze" więc na chwilę obecną City Rush jest ulubionym z tych które mam :)
W pepco zakupiłam koszulkę dla mojego małego skarbka a w Sinsay dla siebie :
A względem przymusowej diety wczoraj byłam w szpitalu u nas i w Skarżysku,na całe szczęście mam kochanych sąsiadów,którzy mi życie uratowali,postanowiłam pościć w piątek i jadłam rybę oczywiście ość została i nie pozwalała mi normalnie funkcjonować każde przełknięcie śliny bolało nie miłosiernie,oczywiście nie wspominając o głębszym oddychaniu,ale na szczęście bardzo sympatyczny Pan laryngolog w Skarżysku w szpitalu trochę popodpalał i chyba się skurczyła pod wpływem gorąca,więc mam przymusową dietę przez parę najbliższych dni i podrażnione gardło :(
Ale nie ma tego co by na dobre nie wyszło przynajmniej pozbędę się trochę zimowych kilogramów.
Chyba się już trochę rozpisałam więc życzę Wam miłego weekendu a ja idę odpoczywać i regenerować siły :) przy okazji jest kolejna może i drobna ale dla mnie znacząca kwestia uratowałam mojego drugiego storczyka i właśnie rozkwitają nowe pąki : japka się cieszy :)
Dobranoc :***
Zapraszam również na rozdanie które organizuje Ania czyli Mellody :)
www.mellody-w-kolorze.com
XoXo Wasza Gonia ♥
www.mellody-w-kolorze.com
XoXo Wasza Gonia ♥
Miałam ten zapach z Avonu i dla mnie był zbyt ciężki i intensywny ;)
OdpowiedzUsuńAjć, dobrze, że ta ość się stopiła i nie zrobiła Ci krzywdy :(
Właśnie robiła,a lekarz nie wiedział co poradzić bo za mała ale dał radę :) teraz tylko parę dni diety i będzie ok :) no mocny jest :)
UsuńPozdrowienia dla Was :):* ale masz ślicznego Skarba :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy pięknie i również pozdrawiamy :)
Usuńświetna ta koszulka z Garfildem! :)
OdpowiedzUsuńJa mojego storczyka nie dałam rady uratować...a tak z ciekawości i na przyszłość- jak uratowałaś swojego kwiatka? A maluch jest przeuroczy! :)
OdpowiedzUsuńPołożyłam go na regale żeby nie miał dostępu do bezpośredniego mocnego światła z okna tylko to co w pokoju,i zostawiałam trochę wody w doniczce żeby kwiatek pil na parę dni i wylewałam resztę i w wannie pod lekkim natryskiem podlewałam delikatnie całość włącznie z łodygami przysuszonymi nic nie obcinałam. Raz za namową obciełam i zostały same liście.
UsuńAle mnie nastraszyłaś...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że już wszystko u Ciebie dobrze:*
DZIĘKUJĘ Wam za wszystko - fantastycznie spędziłam z Wami dzień :*
kochane dziewczyny moje :*
OdpowiedzUsuńkochane ? o jak miło :D
UsuńTwój mały jest przekochany ! i jak go fajnbie ubieracie hihi:)
OdpowiedzUsuńFajnie,że spotkanie udane:) A jeżeli chodzi o storczyki,to je uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńwow !
OdpowiedzUsuńświetny post @
fajne zdjecia !
i widzę, że udane zakupy
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)